Autor Wiadomość
laliszon
PostWysłany: Wto 2:52, 10 Kwi 2007    Temat postu:

Jesli ktoś zna węgierski to prosz[urlhttp://www.fonixinfo.hu/?menu=800&kod=187[/url]bardzo lubię ten kraj i z przyjemnością w nim zagram a i w czechach w tym roku się coś szykuje, w Polandzie jakoś nie chcą , płakać nie będziemy vivat gulasz viwat tokaj a reszta kolegow i koleżanek z zespołu pewnie vivat pivko. I bardzo dopsz.
kachna
PostWysłany: Śro 17:56, 26 Lip 2006    Temat postu:

relacja z Ostrawy
Cytat:
SOOMOOD NA COLOURS OF OSTRAVA 20.-23.07.2006


Dzień pierwszy, przyjeżdżamy do Ostravy ulice dość puste, nie ma korków po chodnikach spacerują różnokolorowe grupki ludzi, starzy młodzi dziarsko idą w jednym kierunku, uśmiechnięte twarze. Pierwszy koncert mamy zagrać w klubie "Bumerang".
Po krótkich poszukiwaniach docieramy do klubu, dość ciekawa ulica, same kluby muzyczne pewnie nie powinno mnie to zdziwić, bo w końcu mieszkam w Krakowie gdzie klubów jest bez liku, ale różnią się jednym szczegółem, prawie w każdym jest scena (stała) lub miejsce do grania na żywo. Zwalamy graty do klubu obsługa jest miła i uprzejma, żar leje się
z nieba można zdechnąć. Ciekawa sprawa, pomimo upału próba odbywa się punktualnie oczywiście jesteśmy na czas, więc wszystko idzie fajnie. Zbliża się godzina koncertu (19:45) a tu poza obsługą nikogo nie ma, oczywiście myślimy, że wtopa i zagramy dla trzech osób i naszych żon, ale nagle na pięć minut przed koncertem zaczynają przychodzić ludzie dokładnie na godzinę i z programem w ręku, zaczynamy grać sala zapełni się. Już po pierwszym utworze publika łapie kontakt i tak do końca koncertu.
Bawią się, nie ma chamstwa nikt w nikogo niczym nie rzuca są śpiewy
i cieple przyjęcie, chociaż widzą nas pierwszy raz, serce rośnie jest frajda, potem bisy, wspólne klaskanie grupowe na 2 wiemy, że o to chodziło. Kończymy koncert dobrze zorganizowany załadunek i jedziemy do hotelu, spieszymy się, bo wokoło wiele atrakcji mamy przepustki na wszystkie koncerty na cały festiwal ( u nas raczej graj i spadaj) tu czujemy, że ludzie szanują artystów po prostu, bo tak mają w zwyczaju.
Hotel okazuje się bardzo luksusowy pan parkingowy wita nas wesoło
i zaprasza no dobre miejsce na parkingu wskazując cień (wiadomo od rana upał)
Szybkie kąpanie i powrót już jako publiczność na teren festivalu, podjeżdżamy nasza ulubioną bryką oczywiście organizatorzy dali nam wjazdówki żebyśmy się bezpiecznie czuli. Wchodzimy na bramkach uprzejmi ludzie sprawdzają nasze plakietki z uśmiechem zapraszają za ogrodzenie. Wyglądają przyjaźnie, choć są z ochrony w niczym nie przypominają gestapo tak jak nasi ochroniarze. Już po przejściu przez bramki wylewa się na nas wspaniała atmosfera tego miejsca, przechodzimy przez podziemny parking, siedzą sobie na dywanach goście pykają fajeczkę wodną obok inni grają sobie w piłkarzyki, mijamy szpaler straganów z fajnymi gadżetami i ciuchami i mnóstwem innych fajnych rzeczy, w oddali łuna świateł, chodzą ludzie alejkami w kierunku z skąd dobiega muzyka, mijamy kilka rozstawionych scen, na których krają artyści, przed scenami tłumy bawiących się ludzi. Ciekawe, że jest świetne nagłośnienie oświetlenie itd., ale jedna scena nie zakłóca drugiej. Idziemy
w kierunku głównej. Przechodzimy przez malowniczy mostek wiszący mijają nas piękne dziewczyny i chłopcy, nie sposób nie oglądnąć się za tymi pierwszymi są skąpo odziane, bo gorąco jak cholera, co chwilę za to obrywam od żony programem festivalu zwiniętym w rulon;-) a co mi tam warto oberwać. Docieramy do centralnej sceny WOW no to jest dopiero scena, jaka wielka, jakie światła, jaki dźwięk o rany wzruszenie, opad szczeny, adrenalina. Zaczyna się koncert "Oojami" UK/ Turcja, tego sobie nie odpuszczę w końcu, Soomood to też mieszanka EU Z JEMEN coś w tą mańkę. Jak zaczęli grać to ustać się nie dało w miejscu polecieliśmy z żoną pod scenę i dalej w tany, uff wyskakałem się i nawdzierałem paszczę aż do dzisiaj mam zakvassy. Publika reagowała genialnie, co ciekawe nie ma prohibicji wszyscy piją alkohol, ale nie ma pijanych, czasami można wyczuć subtelny zapach, kanabinolu co ciekawe palą głównie starzy. Bisom nie było końca pierwszy dzień za nami powrót do hotelu-oczywiście mikroimprezka, ale nie za dużo, bo nazajutrz drugi koncert. W hotelu sami artyści, czarni, biali i ogólnie we wszystkich kolorach. Pozdrawiamy się na wzajem uderza brak sodówki.
Rano ok 12 zbieramy się na próbę staramy się być punktualni,
bo organizacja jest wzorowa i nie chcemy dać dupy. Na miejscu festiwalu oczywiście mamy pyszne wyżywienie i w ogóle miłą atmosferkę, nikt nie krzyczy każdy chce pomagać, próba odbywa się planowo, scena jest bardzo fajna - ogromny namiot "TENT" z doskonałym nagłośnieniem, światłami, duża scena,pełna profeska obsługi ( i to zaledwie 200 km od Krakowa) coś takiego nikt się nie spóźnia nie drze ryja? Jestem zdziwiony, choć zagrałem mnóstwo koncertów w bądź, co bądź innej, ale znanej kapeli, zwykle było coś nie tak jak nie z jednym to z drugim. Oczywiście jak dnia poprzedniego publika licznie przybyła równie punktualnie, bawiła się,biła brawo i żywo reagowała na muzykę. Brawo dla publiczności, oczywiście były bisy itd. Mam świetne filmy i fotki. Po koncercie byliśmy już wolni, (choć z przyjemnością moglibyśmy jeszcze) Oczywiście chłonęliśmy jak gąbka dźwięki, które nas otaczały, ani przez chwilę nie spadało napięcie, odwiedziliśmy w ciągu festiwalu chyba ze 20 koncertów, choć było znacznie więcej, ale nie sposób zobaczyć wszystkiego, robił się wieczór, dalej
nie widać pijanych to wręcz podejrzane, nikt nikogo nie bije? To niemożliwe, ludzie wywalają śmieci do koszy? Zgroza. Tymczasem na dużą scenę wyskakuje GOGOL BORDELLO Ukraińcy z USA. No niezłe świry, jak oni grają połączenie folku z punkiem, ale jakie, publika w amoku , goście z taką energią, że nie ma możliwości spokojnie obejrzeć to widowisko sam nie mogłem uwierzyć, że nagle znalazłem się w ludzkiej fali nad ziemią. Pod koniec koncertu pojawił się ogromny bęben, na którym stal wokalista
a ludożerka nosiła go na rękach, płynął jak na falach ludzkiego oceanu, cały czas nie przestawał śpiewać. Do tej chwili nie wiem jak udało mu się nie spaść. Co ciekawe starzy, młodzi, średni, najczęściej gromadzili się na ambitnej muzyce, rocku, afro itd. Była wypasiona scena z DJejami
i ogromnym placem do tańca i o dziwo było przed nią PUSTO choć grała
z niej techniawka przez cały czas (u nas byłoby odwrotnie) Poszedłem tam bo tanio mieli REDBULA. Późniejszym wieczorem na dużej odbył się piękny nastrojowy koncert SALIF KEITA /MALI czarna afrykańska muzyka, pięknie zagrana i zaśpiewana, egzotyczne instrumenty wspaniałe murzynki
w chórku, poruszały się tak jakby w ogóle nie było grawitacji a one same nie miały kości. Część odebrałem na stojaka a część na kocyku, bo poskakaliśmy na Gogolu i nogi straciły swoje właściwości nośne. Rasmina, nasza vocalistka (osobliva jemenska spivacka -cz:)) szalała do końca bo uwielbia taki gatunek. Potem następne koncerty, leżenie pod drzewkiem, piękny wieczór. Wcześniej na koncert Soomood przyjechali znajomi
z Polski teraz razem pojechaliśmy do hotelu żeby wypić, „co nieco” za spotkanie. Nazajutrz ostrzyliśmy zęby na koncert Roberta Planta
z zespołem, koncert ten miał wieńczyć Ostravsky Festival. Oczywiście od południa znowu pozwiedzaliśmy mnóstwo koncertów racząc się
w przerwach pysznym miejscowym jedzeniem, popijając czeskie piwko, czasami polewając się wodą. Wieczorem o 20:30 przed główną sceną zaczynało się gromadzić tysiące ludzi dalej trzeźwych mimo 3 dni imprezy! Oczywiście punktualnie o 21 na scenie pojawił się Plant z zespołem, piękny koncert, wspaniała muzyka, nagłośnienie i światła, było trochę nawiązań do Zeppelinów, choć to właśnie ich koncert chciałbym zobaczyć. Full profeska nic ująć nic dodać.
Podziwiam czechów, że potrafią przygotować taką wspaniałą imprezę, mam nadzieję, że jeszcze kiedyś zostaniemy zaproszeni na ten festival. Zameldujemy się oczywiście punktualnie. Niech żałują wszyscy, których tam nie było jeszcze nie mogę się otrząsnąć. Dołączam zdjęcia zrobione przez Asię Nastal a już niedługo filmiki, które nakręciła moja żonka Marzenka. Mam nadzieję, że za swego życia doczekam takich imprez
w naszym pięknym kraju. Po imprezce zostały mi piękne wspomnienia oraz gustowny indiański kapelutek, który kupiłem sobie na pamiątkę od pewnego wodza.

Pozdrawiam serdeczne - Lala SOOMOOD

www.soomood.com
Raqela
PostWysłany: Pią 17:31, 14 Lip 2006    Temat postu:

krótka relacja z wrocławskiej trasy


http://www.soomood.com/fiesta_montage.avi
kachna
PostWysłany: Wto 16:09, 27 Cze 2006    Temat postu: Wrocław Lesnica koncert 24.06.2006

Wrocław - Leśnica 24.06.2006



mała
PostWysłany: Pią 23:16, 16 Cze 2006    Temat postu: Re: Letnie tournee

Raqela napisał:
24 CZERWCA
LEŚNICA - Centrum Kultury Zamek
http://serpent.pl/koncerty/2006/wroclawnonstop.html


wybiera się ktos?
Raqela
PostWysłany: Pią 12:28, 19 Maj 2006    Temat postu: Letnie tournee

24 CZERWCA
LEŚNICA - Centrum Kultury Zamek
http://serpent.pl/koncerty/2006/wroclawnonstop.html

28 CZERWCA
WROCŁAW - KLUB BEZSENNOŚC


1 LIPCA
ZĄBKOWICE ŚLĄSKIE - FOLK FIESTA


COLOURS OF OSTRAVA
21-22 LIPCA
OSTRAVA-CZECH REPUBLIC



22 WRZEŚNIA
TYCHY - ORIENT FESTIWAL

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group